spike spike
242
BLOG

Admini -Zbrodnie bolszewickie w 1920 roku

spike spike Kultura Obserwuj notkę 1

image

Zbrodnie bolszewickie w 1920 roku

Bezpośrednio po wkroczeniu w 1920 roku oddziałów Armii Czerwonej na tereny b. Królestwa
Polskiego, uznawane przez władze bolszewickie za jedyne etniczne ziemie polskie, rozpoczęły
się grabieże i zbrodnie na polskiej ludności cywilnej i żołnierzach.

     Zbrodnie te traktowane były przez bolszewickich żołdaków jako odwet na Polakach, który
był konsekwencją bolszewickiej propagandy pełnej opisów „zbrodni” żołnierzy polskich,
„polskich panów” na ludności niepolskiej – Białorusinach, Ukraińcach.

     Posiane ziarno odwetu, w warunkach osłabionej przez rewolucję dyscypliny wojskowej i
wobec permanentnych problemów z zaopatrzeniem Armii Czerwonej w żywność, spowodowało, że
rabunki, gwałty wobec ludności cywilnej oraz mordowanie jeńców przybrały masową skalę i
dotknęły nie tylko „warstw posiadających”, ale wszystkich posiadających cokolwiek.

     Żołnierze sowieccy grabili przede wszystkim żywność. „Gdy zabrakło żywności w Łomży, –
wspominał W. Świderski – zgłodniali bolszewicy rzucili się na ogrody i sady: kapusta,
brukiew, kartofle, buraki, niedojrzałe owoce i wszystko co tylko możliwe do zjedzenia –
zostało zjedzone. W mieście panował głód i choroby. Dyzenteria i tyfus plamisty zaczęły
gwałtownie szerzyć się wśród ludności i bolszewików. W miejscowych szpitalach i
ambulatoriach oprócz rannych leżały setki chorych”.

     Oprócz żywności bolszewickie wojsko grabiło wszędzie odzież, bieliznę i obuwie. Buty
były nagminnie ściągane z nóg przechodniów na ulicach i jeńcom polskim wziętym do niewoli
lub żołnierzom poległym w walkach. Komisarze politycznie skwapliwie rekwirowali garderobę,
złoto i wszelkie cenne przedmioty.

    „Gwałcenie kobiet – wspominał raport Naczelnego Dowództwa WP – chrześcijańskich było na
porządku dziennym. Bolszewicy uważali to za zaszczyt względem miejscowej ludności,
powtarzając, że wytwarzają nową, wyzwoloną rasę”. Szczególnie okrutnie postępowano z
właścicielkami majątków ziemskich.

     W aptekach szukali przed wszystkim spirytusu oraz lekarstw pomocnych przy leczeniu
chorób wenerycznych, które były prawdziwą plagą w szeregach Armii Czerwonej.
     Wielu ziemian zmuszonych zostało do ukrywania się w lasach. Wystarczyło bowiem
oskarżenie jednego z członków folwarcznego rewkomu, aby dziedzic został skazany na śmierć.


     Znaczne prześladowania dotknęły także polskie duchowieństwo. Do więzienia w Łomży
został wtrącony biskup Romuald Jałbrzykowski, który przebywał w lochu aż do momentu
wyzwolenia Łomży przez wojsko polskie.. Wielu księży uniknęło aresztowania lub śmierci
dzięki zdecydowanej postawie i pomocy ze strony parafian. Księża podtrzymywali parafian na
duchu, twierdząc, że bolszewicka niewola wkrótce się skończy. Podczas odwrotu, msząc się za
doznana klęskę pod Warszawa, bolszewicy zakłuli bagnetami rektora kościoła w Ostrołęce, ks.
Stanisława Pędzicha. Jego los podzieli m.in. : ks. Kołomyjski z Radziłowa, ks. Marcieli
Gregorczyk z Rzekunia oraz ks. Stanisław Szulborski z Wyszyny.

     Początkowy pozytywny stosunek małorolnych chłopów do bolszewików radykalnie się
zmienił, gdy zaczęli oni rekwirować bydło, zboże, zmuszać chłopów do podwód. Wkraczając np.
Na Mazowsze i Podlasie, oddziały Armii Czerwonej w wielu przypadkach witane były z radością
prze biedotę wiejską, licząca na otrzymanie ziemi folwarcznej. Z drugiej strony w wielu
miejscowościach samorzutnie powstały chłopskie oddziały partyzanckie.

     Mimo, iż ludność żydowska chlebem i solą witała wkraczające oddziały sowieckie, nie
uchroniło to żydowskich sklepów i domów od grabieży. W Białymstoku ”burżuazja żydowska
została w najstraszniejszy sposób sterroryzowana. (..) Czerezwyczajka przystąpiła do
systematycznych rewizji i aresztowań. Zostali aresztowani najważniejsi fabrykanci i kupcy”.
Natomiast w Ostrołęce z inicjatywy żydowskich komunistów do sprzątania ulic w sobotę
zapędzono przedstawicieli miejscowej żydowskiej gminy żydowskiej i najbardziej szanowanych
chasydów.


     Większość dowódców bolszewickich tolerowało lub nawet zachęcała do tych zbrodni.
Komisarze polityczni dostrzegali jednak, iż takie „postępowanie wojskowych oddziałów i brak
przeciwdziałania ze strony specjalnych wydziałów (..) podkopują autorytet nowopowstałej
sowieckiej republiki i wywołują antysowiecki nastrój wśród mieszkańców”. Postulat powołania
trybunałów do karania zbrodni wojennych nie został nigdy zrealizowany.
     Podczas pobytu w Płocku bolszewicy zamordowali kilkudziesięciu chorych i rannych
polskich żołnierzy, zgwałcili i zamordowali także kilkadziesiąt sanitariuszek. W Zadworzu
pod Lwowem zasieczono szablami 400 młodych ochotników broniących miasta.

     Znanych jest wiele przypadków, w których Sowieci wycinali w pień całe poddające się im
oddziały. Szczególnym okrucieństwem wykazał się kawaleryjski korpus Gaj-Chana. Jego
żołnierze wymordowali polskich jeńców w Lemanie, Chorzelach, Cichoszkach pod Kolnem i pod
Mławą. Bolszewicy w bestialski sposób mordowali rannych z polowych szpitali wojskowych,
których Polacy nie zdążyli ewakuować. Na przykład w Berdyczowie kawalerzyści Budionnego
spalili żywcem 600 rannych Polaków wraz z opiekującymi się nimi siostrami.

     Generał Lucjan Żeligowski w swych wspomnieniach tak opisał pobojowisko pod Chorzelami:
„Widok pola walki robił, przykre wrażenie. Leżała na nim wielka liczba trupów. Byli to w
ogromnej większości nasi żołnierze, a nie tyle ranni i zabici w czasie walki, ile
pozabijani po walce. Całe długie szeregi trupów w bieliźnie tylko i bez butów, leżały
wzdłuż płotów i w pobliskich krzakach. Byli pokłuci szablami i bagnetami, mieli
zmasakrowane twarze i powykłuwane oczy”.

     Z kolei płk. Stefan Jellenta, ówczesny dowódca 66 pp, opisując pogrzeb pomordowanych
żołnierzy w Wyszynach, wspominał: „mimo siedemdziesięciu lat, jakie minęły od tego czasu,
ilekroć wspomnę to zdarzenie – widzę wyraźnie ów obraz bestialstwa (…) kilkadziesiąt zwłok
młodych ludzi odartych z mundurów i obuwia – nierzadko porąbanych szablami – można
powiedzieć zmasakrowanych. (…) byli to żołnierze Kowieńskiego Pułku Strzelców (…) wzięci do
niewoli, a następnie zamordowani i ograbieni”.

     Po zakończeniu wojny w opublikowanych wspomnieniach bolszewicy dowódcy nie wspominali
o tej haniebnej roli Armii Czerwonej na okupowanych czasowo terytoriach polskich. Jedynie
Jewgienij Siergiejew napisał o niskiej dyscyplinie, grabieżach i nadużyciach popełnianych
przez oddziały AC, tłumacząc je „niedostateczna dyscypliną oddziałów, trudne też zadanie
mieli agitatorzy chcący przekonać grupy parobków, aby wzięły w swe ręce gospodarstwa
obywateli ziemskich, gospodarstwa w których często pozostawiano jedynie głowy i rogi
zabitego na mięso żywego inwentarza”.

J. Siergiejew – Od Dźwiny ku Wiśle
L. Żeligowski – Wojna 1920. Wspomnienia i rozważania
M. Tarczyński – Wojna 1920 a los jeńców rosyjskich
J. Szczepański – Społeczeństwo polskie w walce z najazdem bolszewickim 1920 roku
opracowanie Godziemba -historyk

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Określenie sowieccy gwałciciele zbrodniarze nie jest prawdziwe?
Czy takie zezwierzęcenie, jakie przyszło z bolszewikami, zasługuje na uhonorowanie pomnikiem?

Efekty tego zezwierzęcenia ponownie odczuliśmy szczególnie 10.04.2010 roku, a szczególnie po ekshumacjach polskich ofiar katastrofy smoleńskiej, oraz odczuwamy to do dnia dzisiejszego, kłamstwami i oszczercami odnośnie tej tragedii narodowej.

spike
O mnie spike

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura