spike spike
487
BLOG

Kosztowna porażka PO "Marszu Wolności"

spike spike PO Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

image


Dzisiejsza impreza Platformy Obywatelskiej zakończyła się porażką. I organizacyjną, i wizerunkową. Poza tym będzie bardzo kosztowna. Jak nieoficjalnie ustalił portal niezalezna.pl, ogólne koszty organizacji marszu mogą sięgnąć nawet dwóch milionów złotych. Ciekawe będzie rozliczenie całości imprezy.

Politycy Platformy Obywatelskiej od kilku dni odgrażali się, że w "Marszu Wolności" pójdzie nawet 100 tys. osób. Nie pomogą żadne wygibasy rzecznika Hanny Gronkiewicz-Waltz, który podaje nie wiadomo skąd wzięte liczby uczestników pochodów opozycji i rozmaitych przystawek. Zdjęcia są wystarczającym dowodem, że Platformie znowu nie wyszło.

CZYTAJ WIĘCEJ: Platforma mówiła coś o stu tysiącach? Śmiechu warte - nawet "Wyborcza" doliczyła się 7-10 tys.

Czyli frekwencja mizerna. Wizerunkowo też kiepsko, bo opowieści o zjednoczeniu opozycji można między bajki włożyć. Nie zabrakło drobnych uszczypliwości nawet na scenie przed marszem, gdy lista przemawiających była długa, ale Ryszardowi Petru mikrofonu jakoś nie podali.

Jedno jest jednak pewne. Za to wszystko trzeba będzie zapłacić. I to sporo. Ponieważ organizatorem marszu była Platforma Obywatelska - Grzegorz Schetyna wiele razy to podkreślał - to ta partia będzie musiała uregulować wszystkie koszty związane z organizacją. Portal niezalezna.pl właśnie w szeregach tego ugrupowania próbował ustalić, ile sobotnia impreza będzie kosztowała PO.

Kwoty, które padają, są szokujące. Mowa jest o setkach tysięcy złotych, a nie brakuje nawet sugestii, że koszty mogą sięgnąć nawet do dwóch... milionów zł.


„Marsz wolności”, czyli polityczny kapiszon Platformy Obywatelskiej

Ani odgórny nakaz uczestnictwa w Marszu Wolności dla każdej funkcyjnej osoby w partii, ani wysyłanie agitacyjnych listów do dyrektorów szkół i rodziców, ani nawet darmowe przejazdy do stolicy nie pomogły Platformie Obywatelskiej zgromadzić chociażby połowy z planowanych 100 tys. uczestników na swojej sobotniej demonstracji. Co ciekawe, wielu maszerujących nie wiedziało nawet, w jakim celu pojawili się na pochodzie.

Problem frekwencji na demonstracjach organizowanych przez sympatyków „opozycji totalnej” pojawia się praktycznie podczas każdej z nich. Nie inaczej było tym razem. W sobotnim Marszu Wolności według szacunków posłów PO udział miało wziąć co najmniej 100 tys. osób. Jednak mimo szerokiej i nachalnej promocji tego wydarzenia do Warszawy przyjechała zaledwie garstka z nich.

Pierwsze szacunki na temat frekwencji Marszu Wolności podały media sprzyjające opozycji, według których pół godziny po planowanym starcie na placu Zamkowym w Warszawie zebrało się 7–10 tys. osób. Zupełnie inaczej widział to Bartosz Milczarczyk, rzecznik warszawskiego ratusza, który poinformował, że w pochodzie idzie ok. 90 tys. osób. Natomiast marszałek Senatu Bogdan Borusewicz ze sceny ustawionej na placu Bankowym poinformował, że na demonstrację przybyło aż 100 tys. przeciwników obecnej władzy.

Co ciekawe, z danych przedstawionych przez policję wynika, że w kulminacyjnym momencie pochodu było 12 tys. osób. Ta informacja nie spodobała się posłowi PO Janowi Grabcowi, który zagroził policji, że „kłamcy zostaną rozliczeni”.

Jednak frekwencja to niejedyny blamaż sobotniej manifestacji. Okazuje się, że część uczestników nie wiedziała, w jakim celu pojawiła się na pochodzie.


http://niezalezna.pl/98325-koszmarnie-droga-impreza-opozycji-marsz-bedzie-kosztowal-platforme-grube-tysiace
http://niezalezna.pl/98378-marsz-wolnosci-czyli-polityczny-kapiszon-platformy-obywatelskiej


spike
O mnie spike

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka